Sposób na ukleje

Wielu, szczególnie młodych wędkarzy chce od razu przeskoczyć ten etap wędkarstwa – mówię o łowieniu uklei. Wiem z doświadczenia, że zabawa z tą rybka uczy szybkości, precyzji i nawyków niezbędnych wędkarzowi wyczynowemu.

Umiejętności, które zdobędziemy na treningu uklejowym, (na który niewielu wędkarzy się decyduje) zaprocentują na zawodach wędkarskich. Wszyscy chcemy łowić leszcze, płocie i dużą białą rybę, ale wg mnie ten etap uklejowy jest niezbędny. Technika łowienia uklei jest wbrew pozorom bardzo trudna, wymagająca i czasochłonna. Wymaga tez niezłej kondycji fizycznej, mimo, że rybka jest tak maleńka. Uważam, że powinno się ją selekcjonować na większości polskich łowisk. Nie ma sensu „machać uklejówką” bezproduktywnie, jeśli na 1000 wyrzutów złowimy tylko 600 ryb. Jestem zwolennikiem efektywnego łowienia, gdzie na 800 wyrzutów łowię 750 wyselekcjonowanych ryb, jest to tzw. „szkoła włoska”.

Opierając się na treningu uklejowym, wiedząc jak wyjąć grubą ukleję a nie dać się „sprowokować drobnicy” jestem w stanie perfekcyjnie rozegrać zawody. Np. na Mistrzostwach Okręgu Województwa Lubelskiego w Puławach na typowym łowisku uklejowym złowiłem 678 sztuk uklei (teoretycznie mało), która dała mi 10 670 punktów a najlepszy zawodnik za mną złowił prawie 1000 sztuk, uzyskując 9 500 punktów. Jak widać ilościowy wynik nie przełożył się w tym przypadku na sukces i wskazał przewagę precyzji i selekcji nad szybkością.

Dziś wiem na pewno, ze na prawie wszystkich łowiskach w Polsce można próbować łapać grubą ukleję, może nie tak ekstremalnie jak w tym przypadku, ale jest to możliwe i przekłada się na lepszy wynik.

Teraz kilka słów o niezbędnym sprzęcie, który w obecnych czasach nie jest większym problemem, ale niewielu potrafi dobrać uklejową wędkę „pod siebie” i własny styl wędkowania. Nie zawsze posiadanie najdroższych wędek przekłada się na uzyskanie dobrego wyniku. Niestety wędki same nie łowią. Dlatego też, powinniśmy posiadać komplet wędek uklejowych od 2 do 6 metrów. Osobiście preferuję firmę „Tubertini” – wędki uklejowe KF – 101 w zestawach 3m, 3,5m, 4m i 4,5m.

Żyłki powinny być miękkie i nie pogrubione (sugeruję Tubertnini” 0,07mm, 0,08mm i Hercules” 0,09mm i 0,10mm). Wiele renomowanych firm sprzedaje żyłki o bardzo dobrej jakości i każdy powinien sam dobrać cenowo i jakościowo rodzaj żyłki.

Następny ważny element to spławiki. Do łowienia szybkościowego powinniśmy używać spławików o kształcie wrzecionowatym z cienką metalową antenką u dołu, która powoduje, że spławik szybko przyjmuje pion i od razu sygnalizuje branie, a gramatura spławika spowoduje, że przynęta szybko znajdzie się na głębokości. Niestety nie zawsze możemy łowić w ten sposób ukleję, czasami trzeba jej poszukać. Wtedy używamy spławików o kształcie ołówka, w zależności od głębokości, na której ukleja żeruje. Polecam spławiki firmy „Tubertini”, „Millo” i „Robinson” (3P01 – o gramaturze 0.30 g., 0.40 g., 0.50 g., 0.75 g., 1.00 g. i 1.25 g.). Ważne jest również sposób ułożenia obciążenia w zależności od techniki połowu. Powinniśmy używać śrutów miękkich, tylko symetrycznie naciętych, które po zaciśnięciu na żyłce (bez jej uszkodzenia) możemy swobodnie przesunąć w zależności od potrzeby. Tak samo postępujemy z obciążeniem „Styl”.

Mamy kilka standardowych obciążeń, które stosujemy w połowie uklei, natomiast metod jest kilka (i tak samo jak wędki i spławiki musimy dobrać odpowiednie obciążenie). Klasyczne obciążenie to 5-7 śrucin jednakowego rozmiaru. Można użyć również obciążeń stożkowatych zaczynając od najmniejszego u dołu, a kończąc na największym u góry (w ilości około 7 sztuk). Włosi stosują jeszcze inny sposób obciążania, układając największą śrucinę w środku i zmniejszają ją do góry i do dołu w ilości około 7-9 sztuk. Ten sposób obciążenia powoduje, że zestaw wpada do wody prawie bezgłośnie.

Ostatnia ważna rzecz to haczyki. Dobieramy je w zależności od tego ile i jak dużą ukleję chcemy złowić. Ja łowię stosując dwa modele haczyków firmy „Tubertnini” (np. model 1M red Nr 18, 19 i 20 oraz model 1B nic Nr 15, 17, 18, 19 i 20) i jeden model firmy „Colmik” ( seria B 2000 Nr 24, 22, 20 i 18 oraz seria, N 2001 Nr 24, 22 i 20). Przy połowie szybkościowym jestem zwolennikiem haczyków większych i mocniejszych, które dają mi pewność szybkiego wyjęcia ryby z wody. Ponieważ używałem wielu różnych haczyków, wiem z doświadczenia, że sprawdzają się nieliczne. Te skuteczne, to te, których będziemy mogli używać wielokrotnie i podczas holowania ryby pozwolą na maksymalne zmniejszenie strat.

Kolejnym ważnym elementem metody szybkościowej są blokadki, które najczęściej robię z kleju „Distal” lub „Poksipol”. Zapobiegają one zsuwaniu się przynęty na żyłkę. Dlatego też warto w długie zimowe wieczory przygotować sobie kilkadziesiąt sztuk takich przyponów o różnej grubości żyłki i haczyków.

Bardzo ważna jest również pinka. Od jakości barwy i wielkości tego małego, ruchliwego robaczka zależy bardzo dużo. Ważne, aby wyciągnąć na jedną pinkę jak najwięcej ryb. Według mnie polscy producenci nie robią dobrej pinki do tej metody. Jest ona słabo zabarwiona i traci tę barwę za szybko. Jest zróżnicowana wielkością, więc trzeba ją dodatkowo segregować na sitach. Jest również zbyt „wodnista”, czyli nawet przekłuta najbardziej ostrym i cienkim haczykiem staje się mało atrakcyjna dla ryby. Po złowieniu 2-5 ryb mamy na haczyku „małą skórkę”. Zapobiegliwi wędkarze dobrą pinkę sprowadzają z Belgii. Jest ona bardzo ruchliwa, twarda, o buraczkowym kolorze, doskonale nadająca się do tej metody. Udało mi się „wyciągnąć” na jedną dobra pinkę do 25 szt. uklei i wtedy możemy mówić o biciu rekordów.

Nie można również zapomnieć o perfekcyjnym przygotowaniu stanowiska. Powinny się na nim znaleźć w zasięgu ręki wędki na stojakach, kuwety z zanętą i jokersem, pojemniki z robakami, portfel z zapasowymi haczykami i miska z wodą. Oczywiście potrzebny nam będzie również fartuch ochronny lub ręcznik umocowany na nodze do wycierania ręki.

Ważne jest również szybkie zdejmowanie ryby z haczyka, znamy wiele metod: wyrywanie, strząsanie i „wyhaczanie”. Łowiąc nawet po 350 sztuk na godzinę zawsze odpinałem rybę.

Myślę, że nawet przy tak wytrzymałych żyłkach jest duże ryzyko, że pęknie przypon a haczyk szybko się stępi lub uszkodzi. Strząsanie ma sens, kiedy ukleja jest zahaczona za wargę.

Na końcu kilka słów o zanęcie. Osobiście nęcę na wodach obfitych w ukleję zanętami przygotowanymi przeze mnie z mieszanek dostępnych w sklepach. Prawie zawsze używam swojej zanęty uklejowej „Stynka” jako bazy. Zanętę można przygotować na dwa sposoby. Jeśli zamierzamy łowić ukleję do pół metra głębokości powinniśmy użyć zanęty o konsystencji papki. Jest łatwa w przygotowaniu i użyciu. Po zetknięciu z wodą tworzy chmurę, która wabi i prowokuje ukleję. Moja propozycja na ten rodzaj zanęty to:

  • 1 kg baza – zanęta uklejowa „Stynka”;
  • 1 kg zanęta uklejowa „Trabucco”;
  • 0,5 kg Coco Belge;
  • 0,5 op. atraktora Chocolat „Marcel”;
  • wg potrzeby Magic Color „Marcel”.

Drugi rodzaj, to zanęta pół-sucha. Należy ją rozrobić dużo wcześniej, przed zawodami, żeby wszystkie składniki zaabsorbowały wodę. Następnie mieszamy ją z gliną i bardzo delikatnie dodajemy wodę i jeszcze raz przecieramy przez sito. Tego typu zanęty używamy do łowienia uklei głębiej. W zależności od tego, z jaką siłą ściśniemy przygotowaną zanętę, rozpadnie się ona na odpowiedniej głębokości i utworzy słup, w którym będziemy mogli cały czas odławiać ukleję. Proponuję następującą recepturę:

  • 1 kg baza – zanęta uklejowa „Stynka”;
  • 1 kg Specjal „Marcel Van Den Eynde”;
  • 1 kg zanęta uklejowa „Trabucco“;
  • 0,5 kg biszkopt;
  • 0,3 kg Coco Belge;
  • 0,5 kg atraktor „Exotic”;
  • wg potrzeby Magic Color „Marcel”.
  • w zależności od głębokości wody – glinka.

Na koniec życzę samych sukcesów w połowie uklei.

Z wędkarskim pozdrowieniem

                                                                                   Tomasz Iwanowski